cinematic
Fotele. Puste. Szare, czerwone, zielone, białe, niebieskie. Z numerami lub bez. Byty o suwerennych istnieniach i zarazem zależne od spojrzenia. Autor pokazuje, że rzeczy, na co dzień uwięzione w skończoności formy, na zdjęciu można obdarzać kompletnie innym estetycznym życiem. Dzięki obiektywowi ustawionemu pod odpowiednim kontem i natężeniu światła to, co przeciętne, powszechne i obyte odsłania swoją nową lub dotąd ukrytą naturę. Istotą sztuki jest pokazać treści w taki sposób, jak nikt tego dotąd nie uczynił. I mówienie własnym językiem – artysta stygmatyzuje nim podnoszone przez siebie treści. Żadną miarą nie można pomylić jego przekazu z jakimkolwiek innym. W tym też tkwi siła wyrazu obrazów „Cinematic”. Perfekcyjnie skomponowane, w których przestrzeń - ta wolna i ta przedmiotem wypełniona- ma wewnętrzną dynamikę wyznaczająca profil linii, intensywność barw i grę cieni. Zaś wyszukana forma jest tu kluczem otwierającym zamek do drzwi wyobraźni. Obrazy zachęcają aby patrzący czytał to, co widzi poprzez swoje doświadczenie, wrażliwość i erudycję. Tylko wtedy fotografia zostanie zauważona. Ma znaczenie, że są to fotele kinowe. I choć nie dostajemy jednego klarownego sygnału czy autor jest miłośnikiem Antonioniego, Lyncha czy Allena, to wyczuwalna jet jego słabość do sali, w której zapada ciemność na plus minus dwie godziny a na ekranie toczy się opowieść. Wcześniej, oczywiście, zasiada się w fotelach – pluszowych, miękkich, wydających przy wstawaniu charakterystyczne „bum”. Na fotografiach te miejsca są puste – człowiek do niczego nie jest tu potrzebny, jego obecność tylko odwróciła by uwagę od istoty sprawy. Co jest tą istotą? Oczekiwanie na seans? Atmosfera tajemnicy? Rzędy krzeseł w rytmicznym cyklu przecinające kadry w rozmaitych kierunkach? A może tylko i wyłącznie przyjemność płynąca z kontemplacji ładnych obrazów? Katarzyna Kubisiowska